Szczęście czy obfitość wyboru?
Za nami koniec roku szkolnego, a sezon urlopowy w pełni. Syndrom nie chce mi się, jest najbardziej popularnym hitem miesiąca. Siedzisz przed kompem, a myśli podążają za śpiewem ptaków, odgłosem wody czy bawiących się dzieci na dworze.
Dlaczego wybór jednej kwestii budzi w nas aż tyle cierpienia: praca versus słodkie lenistwo, dyscyplina versus “nic się nie stanie od jednego razu”, czy aktualny projekt versus wakacje na Mazurach. Zagadnienie to jest dobrze opisane w książce Paradoks wyboru autorstwa Barry’ego Schwartza. Tutaj link do TEDa dla niecierpliwych 😅
W ciągu ostatniego dziesięciolecia przez mainstream przewinęło się setki poradników, kursów, książek, artykułów i webinarów, które uczą minimalizmu, sztuki wyboru i skupienia uwagi na danej kwestii. Przyczyna tkwi w mnogości wyboru: nowoczesny świat oferuje nam tyle opcji, że nasz mózg nie jest w stanie ich ogarnąć. Po nocach analizujemy utracone koszty, godzinami przeglądamy wirtualne półki w sklepach i opinie na temat nowego serialu, który ma zająć nam cały weekend.
Autor Paradoksu wyboru tłumaczy, jakimi zasadami kierujemy się lub powinniśmy się kierować, podejmując różnego rodzaju decyzje w naszym życiu:
1. Określamy cel lub cele: proces podejmowania decyzji należy zacząć od odpowiedzenia sobie na pytanie: “Czego chcę?” O czymkolwiek chcemy zdecydować trzeba przyjrzeć się korzyści, jaka płynie z wybranej opcji. Chodzi o oczekiwaną wartość, jaką ma przynieść dane działanie. Jeśli wiemy, czego chcemy, dużo prościej jest wybrać. To czy dana decyzja będzie dla nas przyjemna, zależy tylko od dwóch kwestii: momentu szczytu emocji (euforia lub zawód) oraz uczucia, które nam towarzyszy po zakończenia działania. Warto mieć obie kwestie na uwadze, już w trakcie podejmowania wyboru.
2. Oceniamy znaczenie każdego celu: większość ludzi przywiązuje dużo uwagi do anegdotycznych dowodów, zamiast mieć na uwadze ekspercką ocenę sytuacji. Naukowcy nazwali to heurystyką dostępności. Na co dzień zakładamy, że im więcej informacji na dany temat jest dostępnych naszej pamięci, tym częściej musieliśmy napotykać na dowody słuszności w przeszłości, w analizowanej kwestii. Okazuje się, że częstotliwość występowania wpływa na wagę, którą przypisujemy konkretnej informacji, rzeczy czy wyborowi.
3. Sortujemy opcje: okazuje się, że nasze psychologiczne uwarunkowania wpływają na ocenę opcji, które są w ogóle w zasięgu naszego wyboru. Na przykład wieczorny koncert może być zapamiętany przez nas mózg, jako znacznie większe zagadnienie pt. spotkanie potencjalnego partnera. A ten z kolei jest częścią jeszcze większego pojęcia, jakim są “sposoby spędzenia piątkowej nocy”. To, ile wart jest wieczór na koncercie, będzie zależało od tego, do którego z większych konceptów w naszym mózgu jest przypisana dana sytuacja, i do której z nich przykładamy więcej wartości emocjonalnej.
4. Oceniamy skuteczność realizacji celów: panuje powszechne przekonanie o tym, jak „kreatywni księgowi mogą sprawić, że bilans przedsiębiorstwa będzie wyglądał tak dobrze lub źle, jak chcą”. Pod wieloma względami Schwartz postrzega większość ludzi jako kreatywnych księgowych, jeśli chodzi o prowadzenie własnego bilansu psychologicznego. Jeżeli nie masz zaufania do kreatywnego księgowego w sobie, usiądź i rozpisz opcje, albo poradź się zaufanej osoby.
5. Wybieramy zwycięską opcję: okazuje się, że nasz mózg rozpatruje tylko wybory, które są już powiązane z aktualnie rozpatrywanymi opcjami. Kiedy zaś dane opcje nie są bezpośrednio połączone z wyborem, to nasz mózg postrzega je jako dodatkową wartość. Okazuje się, że dokonując wyborów, często kierujemy się właśnie wartością dodaną, np. oglądamy setki podobnych par butów w sklepie, ale tylko do jednej oferowana jest para dodatkowych sznurówek. Nasz mózg prawdopodobnie skusi się na opcję z gratisem. Ekonomista Richard Thaler rozwija to zagadnienie w ujęciu utopionych kosztów.
6. Modyfikujemy cele: Schwartz zwraca uwagę, że konsekwencje wyborów są wykorzystywane do modyfikowania przyszłych celów, przypisywanej im wagi i sposobu oceny przyszłych możliwości. Innymi słowy, zachodzi tutaj zjawisko uczenia maszynowego. Tworzymy całe skrypty na temat tego, jak podejmujemy decyzje, a ich konstrukcje i zasady modyfikowane na podstawie przeszłych doświadczeń.
Wszystko to brzmi bardzo tajemniczo, naukowo i momentami puchnie od tego mózg. Cóż, istnieją jeszcze cztery zasady, którymi Schwartz rozjaśnia mechanizm paradoksu wyboru:
Wybór, a szczęście — Schwartz omawia znaczenie powszechnych metod badawczych wykorzystujących skalę szczęścia. Uważa on za Davidem Myersem i Robertem Lanem, że powszechna obfitość wyboru może powodować depresję i poczucie osamotnienia. Używa przy tym porównania do poprzednich stuleci, gdzie rodzina, sąsiedztwo i sieć społeczna w miejscu pracy, były stawiane wyżej niż wolność jednostki. Teraz szczęście zależy od serii wymagających przemyśleń i wyborów. A jak udowadnia badanie Sheeny Iyengar z Columbia University i Marka Leppera z Uniwersytetu Stanforda, którzy stwierdzili, że kiedy uczestnicy mieli do czynienia z mniejszym, a nie większym zestawem dżemów, byli bardziej zadowoleni z ich degustacji. Jednym słowem mniej znaczy więcej, a może szczęśliwej.
Wolność lub zaangażowanie — w tej zasadzie Schwartz łączy paradoks wyboru z badaniami ekonomisty Alberta Hirschmana, który twierdzi, że populacje reagują na nieszczęście w dwojaki sposób: mogą albo wyjść z sytuacji albo protestować wyrażając jednocześnie swoje obawy. W życiu codziennym schemat ten objawia się jako wybór wolnorynkowy, dzięki czemu możemy wybrać daną usługę, partię lub markę. Natomiast, w stosunkach społecznych jest nieco inaczej. Zamiast wycofać się z działania, czyli dać wyraz naszemu niezadowoleniu, możemy wywrzeć wpływ na daną sytuację poprzez wypowiedzenie, kształtowanie jej lub zmianę.
Decyzje drugiego rzędu — to termin został ukuty przez profesora prawa Cass Sunstein, który mówi o tym, jak na co dzień dzięki dyscyplinie życiowej eliminujemy niezliczone i kłopotliwe decyzje. Schwartz pokazuje, że decyzje drugiego rzędu można podzielić na ogólne kategorie pod kątem ich skuteczności: domniemana, standardowa i związana z kodami kulturowymi. Jeśli odwołamy się do którejś z nich i rozpatrzymy zgodnie z przypisaną jej kategorią, to powinno nam ułatwić wybór.
Niewykorzystana szansa — okazuje się, że stając przed wyborem, zaczynamy oceniać dostępne opcje pod kątem utraconych szans, a nie potencjalnych korzyści. Reasumując, po dokonanym wyborze bardziej pamiętamy raczej sumę utraconych korzyści, niż maksymalną satysfakcję z wybranej opcji. Schwartz utrzymuje, że skupiając się na kompromisach, tracimy sporą część przyjemności, jaką dostarcza nam wybrana rzecz. Wiedząc o tym schemacie, możemy skupić się na korzyściach i przyjemnościach z wybranego stanowiska, angażując w nie maksimum pozytywnych emocji.
Nie brzmi jak pomoc w życiowych dylematach? A kto by się tym przejmował, w końcu są wakacje, prawda? 😁